FORUM DOLNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
Regionalizm po włosku | |
| | Grunberger | 28.02.2009 22:39:38 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja: Zielona Góra
Posty: 308 #232431 Od: 2009-2-20
| Autonomie regionalne we Włoszech
Ciekawym opisem rozwiązań administracyjnych mających na celu zwiększenie samorządności regionalnej jest książka Witolda Misiudy pt. "Regionalizm i mniejszości językowe we Włoszech". Jej autor, prawnik z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, zawarł w swej książce opis włoskiego systemu ustrojowego pod kątem decentralizacji państwa.
Podstawą rozważań jest przekonanie autora o pozytywnym charakterze zwiększania zakresu regionalnych autonomii i ochrony różnorodności kulturowej na poziomie wspólnot pierwotnych, najbardziej istotnych dla rozwoju i trwania cywilizacji europejskiej, czyli gmin i ich związków - regionów. Scentralizowane państwo uznaje on za anachronizm, gdyż nie tylko jest niesprawne, ale także lekceważy prawa jednostkowe i zbiorowe przyczyniając się tym samym do narastania konfliktów społecznych.
Włoskie tradycje decentralizacyjne są niezwykle bogate. Italia przez wieki składała się z setek autonomicznych terytoriów, które jednakowoż spajało uczestnictwo w tej samej kulturze ogólnej: cywilizacji łacińskiej, chrześcijańskiej. Państwo włoskie w swej nowoczesnej postaci posiada bardzo krótką historię, wcześniej obszar dzisiejszych Włoch stanowił istną mozaikę lokalnych kultur, obyczajów, rozwiązań ustrojowych, etc. Dopiero centralizm polityczny epoki nowożytnej oraz kulturowa homogenizacja ery industrialnej uformowały państwo i naród w takiej postaci, jaka jest znana obecnie. Swą krańcową postać osiągnęły one w systemie faszystowskim, który pod hasłami jedności narodu eliminował wszelkie regionalne partykularyzmy.
Okazało się jednak, że systemy scentralizowane nie zaspokajają oczekiwań społecznych oraz przyczyniają się do zubożenia różnorodności kulturowej. Jednym słowem - są niewydolne i zamiast działać w imię zbiorowości przynoszą im wiele szkód. Dlatego też stosunkowo szybko zaczęto odstępować od modelu scentralizowanego i wcielać rozwiązania o różnym zakresie autonomii społeczności lokalnych. Uznano bowiem - jak pisze Misiuda - że: "Podejmowane działania zmierzające do kształtowania autonomii regionalnej mają wszechstronne zalety. Są bowiem swoistą 'odtrutką' na scentralizowanie kwestii społecznych; przeciwwagą dla uniwersalistycznych wizji życia publicznego; skuteczną reakcją na degradację wspólnot lokalnych; antidotum na impotencję państwa w sferze twórczych możliwości w społecznościach lokalnych; odpowiedzią na wszechwładzę zbiurokratyzowanego i scentralizowanego aparatu państwowego".
Państwo nie kreuje wspólnot lokalnych, lecz samo jest zwieńczeniem organizacji zbiorowej na szczeblach lokalnych i regionalnych, dlatego niszcząc lub osłabiając te życiodajne korzenie przyczynia się do własnej destrukcji i zapaści. Daleko posunięta decentralizacja umożliwia aktywizację obywateli i ich żywy udział w procesach formujących porządek społeczny, zaś centralizacja prowadzi jedynie do zamierania aktywności, która może być stymulowana później jedynie za pomocą przymusu, co z góry wyklucza jej efektywność na dłuższą metę. Zatem zwiększanie zakresu swobód i podmiotowości dla poszczególnych zbiorowości i terytoriów jest jedyną drogą do sprawnego funkcjonowania systemu społecznego.
Autonomia może i powinna obejmować wiele płaszczyzn życia społecznego: kulturę (swobodne kultywowanie lokalnej kultury), prawo (ustalanie własnych przepisów i regulacji), przede wszystkim zaś finanse publiczne. Nie jest bowiem możliwa autentyczna autonomia bez pozostawienia w regionie znacznej większości środków finansowych oraz bez możliwości kształtowania własnej polityki w tej dziedzinie (np. wysokość i rozdział podatków). Nie zmienia niczego na lepsze przekazanie regionom uprawnień przy jednoczesnym pozbawieniu ich środków na realizację zamiarów.
Oprócz przyczyn związanych ze sprawnym funkcjonowaniem państwa innym powodem postępującej autonomizacji jest chęć zagwarantowania etnicznym mniejszościom regionalnym możliwości kultywowania swej odrębności. Z biegiem czasu zaczęto sobie zdawać sprawę ze znaczenia zróżnicowania kulturowego i roli jaką ono odgrywa w cywilizacyjnym rozwoju kontynentu. Zaczęto rozumieć, że jedność kontynentu (niezależnie od tego jaką postać miałaby przybrać) może się realizować jedynie na gruncie różnorodności. Nie jest ani możliwe, ani pożądane zjednoczenie Europy na bazie wyeliminowania kulturowego zróżnicowania i zastąpienia go jakąś sztucznie wykreowaną wersją kultury kontynentalnej, w której bogactwo narodowych, regionalnych i lokalnych tradycji miałoby się zatracić.
We Włoszech takie przekonania kształtowały się w środowisku elit politycznych stopniowo. Początki myślenia w tym duchu pojawiły się zaraz po I wojnie światowej, jednak przerwał je rozwój faszyzmu. Tuż po zakończeniu II wojny światowej tendencje te wzmogły się ponownie. Podstawy rozwoju regionalizmu i autonomii terytorialnych mają źródło w Konstytucji Republiki Włoskiej z 1948 r., która stojąc na stanowisku jedności państwa przyznawała jednocześnie prawo do autonomii regionalnych oraz - w ich łonie - lokalnych. Autonomia ta miała mieć postać statutową, legislacyjną, administracyjną i finansową.
Jednak, mimo obowiązujących zapisów, o znaczącej regionalizacji państwa w praktyce możemy mówić dopiero od lat 70., kiedy to utworzono 15 regionów zwykłych (Basilicata, Emilia-Romania, Kampania, Lazio, Liguria, Lombardia, Marchia, Molise, Piemont, Puglia, Toskania, Umbria, Veneto, Abruzzo, Kalabria). Wcześniej, bo w latach 40. i 60. zatwierdzono statuty regionalne Sycylii, Sardynii, Doliny Aosty, Trydentu Górnej Adygi oraz Friuli-Wenecji Julijskiej, jednak brak spójnych regulacji prawnych uniemożliwiał ich rzeczywistą autonomię. Autonomia wprowadzona we Włoszech jest jednak ograniczona: nie obejmuje prawa publicznego i karnego, instytucje administracji regionalnej mogą być rozwiązane dekretem władzy centralnej, samodzielność finansowa jest ograniczona, podobnie jak możliwości prowadzenia własnej polityki zagranicznej, istnieje zasada niesprzeczności norm i regulacji regionalnych z państwowymi itp.
Istotnym aspektem regionalizacji państwa jest autonomia kulturalna przyznana obszarom, na których występują zbiorowości o odmiennej kulturze (np. język). Regiony te traktowane są nieco inaczej niż pozostałe, gdyż posiadają większy zakres samodzielności i kompetencji. Witold Misiuda przybliża trzy takie przypadki, które obrazują politykę państwową wobec obszarów zamieszkałych przez mniejszości językowe (prawo włoskie mówi bowiem o takich, nie zaś np. etnicznych, mniejszościach): Valle d' Aosta, Trydent-Górną Adygę i Friuli-Wenecję Julijską. Zamieszkiwane są one przez zbiorowości, których językiem macierzystym nie jest włoski.
Dolina Aosty przyznane ma prawo zezwalające na bilingwizm, czyli całkowite zrównanie dwóch języków występujących w regionie: francuskiego i włoskiego (w szkołach francuskiemu poświęca się tyle samo czasu co włoskiemu, urzędnicy muszą znać oba języki, powołuje się instytucje mające na celu kultywowanie odrębności językowej itp.). Trydent-Górna Adyga z kolei zamieszkana jest także przez ludność niemieckojęzyczną, co wyraża się w zrównaniu tego języka z włoskim oraz w przyznaniu szerokiego zakresu uprawnień w dziedzinie samodzielności finansowej, instytucjonalnej i kulturowej. W regionie tym odmienny język wyróżnia też Ladynów, jednak ich uprawnienia nie są tak rozbudowane (co wynika zapewne z faktu, że - w przeciwieństwie do ludności niemieckojęzycznej - nie ma się kto za nimi ująć na szczeblu polityki międzypaństwowej; gros uprawnień zbiorowości niemieckojęzycznej przyznano jej na mocy układu De Gasperi - Gruber). Z kolei Friuli-Wenecja Julijska podobne uprawnienia w dziedzinie kultywowania kultury i odrębności językowej przyznaje mniejszości słoweńskiej. Jednak wciąż nie rozwiązany do końca pozostaje problem odrębności kulturowo-językowej mniejszości zamieszkujących w regionach o zwykłych statutach, które nie przyznają tak szerokiego zakresu uprawnień.
Książka Witolda Misiudy jest interesującą prezentacją procesu regionalizacji i autonomizacji we Włoszech. Można znaleźć tu stosunkowo szczegółowy opis rozwiązań prawnych będących fundamentem przeobrażeń w tym kierunku. Do jej wad należy zaliczyć pewną pobieżność w prezentowaniu pozalegislacyjnego aspektu regionalizacji, przywołanie trzech zaledwie przykładów i to w sposób daleki od wyczerpania tematu, pewną skrótowość w przedstawieniu problemu oraz brak krytycyzmu wobec istniejących rozwiązań. Niemniej jednak praca ta stanowi ciekawy przyczynek do dyskusji o zróżnicowaniu kulturowym, rozwiązaniach ustrojowych, samorządności regionalnej i lokalnej oraz zachodzących przeobrażeniach systemów politycznych. W Polsce jest tym bardziej przydatna, że proces decentralizacji zachodzi niezwykle powoli, a ustawicznemu powoływaniu się na rozwiązania innych krajów europejskich nie towarzyszy równie wytężony wysiłek na rzecz korzystania z ich doświadczeń w dziedzinie samorządności i podmiotowości społeczności regionalnych. _________________ ŚLĄSK-SCHLESIEN-SILESIA-SLEZSKO | | | Electra | 29.11.2024 06:17:32 |
|
| | | Bischofswalde | 27.07.2009 11:04:30 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Wrocław
Posty: 429 #296590 Od: 2009-6-5
| Przebrnąłem do końca, ale warto było.
Zauważyłeś, że historia Niemiec i Włoch ma pewne cechy wspólne? Tu i tu mamy w I poł. XIX wieku mozaikę w zasadzie niezależnych państw. Tu i tu następuje szybkie zjednoczenie. Tu i tu zjednoczone państwo sięga z czasem po brutalny, centralnie sterowany nacjonalizm (nazizm, faszyzm) który prowadzi do wielkich tragedii. Dopiero po wygaszeniu tego XX-wiecznego koszmaru, zaczyna się budowa mądrze zdecentralizowanych państw. Myślę, że to lekcja której nie warto przegapić. Chodzi o znalezienie złotego środka pomiędzy decentralizacją a centralizacją. O takie urządzenie państwa, by regionalizm stawał się motorem jego rozwoju, lecz nie wymknął się spod kontroli. To ostatnie potrafi spędzać sen z powiek. Po pierwsze, rozwody rzadko bywają tak aksamitne jak ten którego dokonali Czesi i Słowacy (vide: Jugosławia). Po drugie, ewentualne ponowne jednoczenie mogłoby odbić się wszystkim wyjątkowo paskudną czkawką (jak pokazują przykłady jednoczenia Italii i Niemiec). Jak tego uniknąć? Tak jak napisałeś – dokładnie przyglądając się rozwiązaniom decentralizacyjnym funkcjonującym w innych krajach. Korzystając ze sprawdzonych rozwiązań. Wielka Brytania, Niemcy, Włochy – to doskonały materiał do porównań. Myślę, że powinniśmy iść w tym kierunku i głośno mówić o tym, co jest mądre, bezpieczne i pożyteczne – a co nie. I tego ostatniego wystrzegać się.
I przypominać o tym, że normalna wyważona decentralizacja jest sprawdzonym sposobem organizacji nowoczesnego, europejskiego państwa.
Nie da się jej niestety osiągnąć tak jak próbował to dotychczas uczynić RAŚ – czyli usiłując zapewnić sobie autonomię dla jednego regionu. Autonomiczny region w scentralizowanym państwie to przecież oksymoron. Ponadto przywodzi na myśl, że autonomistom wcale na tym kraju nie zależy (skoro w ogóle nie myślą o jego reformie). A to już woda na młyn krytyków. (Poza tym mnie zależy na tym kraju.) Myślę, że powinniśmy pracować nad spójną wizją decentralistycznie zorganizowanej Polski. Sami tego prawdopodobnie tak szybko nie dokonamy, ale tu ukłon w stronę Górnoślązaków: pomożecie obywatele? Mam na myśli połączenie wysiłku intelektualnego (a drzemie w Was wielki potencjał) i przedyskutowanie głównych założeń decentralizacji kraju.
| | | Grunberger | 01.08.2009 00:02:52 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja: Zielona Góra
Posty: 308 #298420 Od: 2009-2-20
Ilość edycji wpisu: 2 | Centralizm jaki mamy w Polsce jest wprost kontynuacją centrlizmu jaki panował w minionej epoce. Jest to rodzaj ustroju typowy dla państw o słabo rozwiniętej demokracji lub wręcz dla państw antydemokratycznych. Wciąż mamy to niechlubne dziedzictwo po systemie totalitarnym. Nastąpiły tylko nieznaczne zmiany ku decentralizacji państwa. Szansa na to była przy okzaji ostatniej reformie administracyjnej. Można wtedy było przyznać samorządom wojewódzkim większe uprawnienia i większe wpływy z podatków. Ponadto prof. Kulesza początkowo przedstawił porojekt podziału na województwa odpowiadający w dużym stopniu podziałowi na historyczne regiony w Polsce. Przewidywano województwo dolnośląskie - z Zieloną Górą i Brzegiem oraz górnośląskie - z Opolem, ale bez małopolskiej Częstochowy. Szkoda, że to zostało popsute. Regionalizm jest normą w dizsiejszej Europie. Ustrój Niemiec wydaje mi się bardzo dobrym rozwiązaniem. RAŚ z tego co wiem jest za regionalizacją całej Polski. To chyba zrozumiałe, że dla samego tylko Górnego Śląska, czy np. Wielkopolski autonomia nie przejdzie. Trend ku decentralizacji powinienin być ogólnopolski żeby można było coś osiągnąć. Uważam, że przydało by się takie ogólnopolskie stowarzyszenie na rzecz federalizacji. Chociaż może już jest, nie wiem. _________________ ŚLĄSK-SCHLESIEN-SILESIA-SLEZSKO |
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|