radar
A więc po kolei: wesoły

Zdaniem Silesiana i Veltinsa – Śląsk jest pod okupacją.

Koronnymi argumentami na rzecz tej karkołomnej tezy są:
- dewastacja Śląska przez złych Polaków,
- wielowiekowa przynależność Śląska do innych państw (ostatnio Niemiec), w których źli Polacy nie mieli nic do gadania
- fakt okupowania Polski w XIX wieku.

Przyjrzyjmy się tym argumentom.

Weźmy pierwszy od końca: okupowanie Polski w XIX wieku. Bingo. Bułgaria też była okupowana w XIX wieku. Czy z faktu okupowania Bułgarii przez Turków wynika, że teraz okupowany jest Śląsk? wesoły)) (Kto znajdzie związek pomiędzy „A” i „B”, niech natychmiast da mi kontakt do swojego dilera. Proszę wesoły).

Argument drugi: wielowiekowa przynależność Śląska do innych państw.
Ja mam skromne acz istotne pytanie: czy w III Rzeszy albo w Królestwie Węgier, Śląsk również był pod okupacją?
Jeśli odpowiecie „TAK” – nie mam więcej pytań. Ale tchnie to okupacyjną paranoją.
Jeśli odpowiecie „NIE” – zgodzicie się chyba ze mną, że region pograniczny to już do siebie ma: zmienia przynależność państwową, absorbuje nowe fale osadników, transformuje swoją kulturę. A nazywanie tego okupacją jest z punktu widzenia historii Europy i historii regionu, fałszywe. Czy tego chcecie czy nie, PRL i III RP wpisują się w ciąg państwowości sprawujących kontrolę nad Śląskiem (po III Rzeszy, Republice Weimarskiej, Cesarstwie Niemieckim, Królestwie Prus, Imperium Habsburgów, Królestwach Czech, Węgier i Polski, Księstwie Gnieźnieńskim, Księstwie Sławnikowiców i Rzeszy Wielkomorawskiej). I nie ma mowy o żadnej okupacji. A już z pewnością nie po 3-4 pokoleniach.

Argument trzeci: dewastacja Śląska.
Jedna z ciemniejszych kart w historii tego regionu. Ja mam jednak znowu niepokorne pytanie: kto odbudował Breslau? Kto tchnął życie w tego trupa? Kto przywraca mu należną od wieków rangę? Kto wprowadził śląską stolicę z powrotem do literatury? Kto pielęgnuje jej tradycję i pamięć? Nie mówcie mi, że Schlesierzy. Nie mówcie mi, że Hanysy. Nie mówcie mi, że kochana warszawska centrala. To zrobili i robią ludzie stąd. Okupanci? – Śmiechu warte.

Resume: tak, domniemana okupacja Śląska A.D. 2010 to jakiś absurd, kretynizm, niedorzeczność.


Zdaniem Veltinsa – moje argumenty są oderwane od rzeczywistości.

Pozwolę sobie zacytować:
Przypomnę, że w przypadku autonomii Południowego Tyrolu zaangażowanie czynników zewnętrznych (Austrii) było czymś oczywistym. Ustanowienie samorządu wojewódzkiego w Polsce też dokonało się pod naciskiem zewnętrznym (wymogi UE). Tak więc Twoje zarzuty są oderwane od rzeczywistości. Jest rzeczą zrozumiałą, że w przypadku nierespektowania przez państwo woli większości mieszkańców regionu, jeżeli taka zostanie kiedyś wyrażona, należy odwołać się do arbitrażu międzynarodowego i wymusić rozpoczęcie przez rząd centralny negocjacji.

Po pierwsze: podtrzymuję opinię, że mieszanie się w kwestie ustrojowe państwa trzeciego jest zwykłym politycznym awanturnictwem.

Po drugie: w kwestii samorządu wojewódzkiego – spełnianie standardów cywilizacyjnych UE było kwestią aspiracji tego kraju i jego adaptacji do środowiska międzynarodowego, a nie rezultatem jakichś jednostronnych nacisków. Nie dostrzegasz różnicy?

Po trzecie: interwencja Austrii w sprawie Południowego Tyrolu podchodzi pod zabiegi o ochronę praw mniejszości narodowej. Gdyby dotyczyła wyłącznie kwestii ustroju jednej z włoskich prowincji, doszłoby do skandalu międzynarodowego.

Po czwarte: większość mieszkańców Śląska nie wyraziła stosownej woli i odwoływanie się do pomocy zewnętrznej jest, oszczędźmy mocnych słów - nadużyciem.

RAŚ współpracuje z legalnie działającym stowarzyszniem. Wykaż, gdzie tu łamanie prawa.

Nie potrzebuję. Mam nadzieję, że do niego nie doszło ani nie dojdzie. Wykazałem natomiast, że logika działania dopuszczająca współpracę z podmiotem usiłującym przekraczać swoje uprawnienia i ingerować w wewnętrzne sprawy Polski, zbliża się do logiki separatystycznej, a nie legalistycznej. Ja nie oceniam w tej chwili polityki RAŚ. Wskazuję jedynie na jej niekonsekwencję na linii „deklaracja-realizacja”.

Cóż, Wy w większości nie macie w RFN krewnych czy przyjaciół. My mamy i dla nas są oni wciąż Ślązakami, a nie Bawraczykami czy Sasami.

Z prawnego punktu widzenia są Bawarczykami czy Sasami. A podobno jesteście legalistami. Trzeba umiejętnie rozgraniczyć sferę emocjonalną, prywatną – od działalności publicznej.

Wybaczcie że przedłużam ten post, ale muszę jeszcze odnieść się do słów Silesiana.

Cytat:
Ty zaatakowałeś (uważam, że bardzo nieslusznie) Ślązakow - sam poslugujesz się NIEMIECKĄ nazwą dzielnicy, w której ja też mieszkam. - swoją drogą Niemieckojęzyczne dzielnice Wroclawia brzmią ślicznie (Rossental
Z pewnością Ty nie przeżyłeś tych "najazdów" Ślązakow tak jak ja - może do Ciebbie, do Bischowswalde nie zaglądali - ale uwierz mi na wichurze wszyscy wszystko wiedzą i widzą. Dla mnie to są chyba najdziwniejsze wspomnienia z dzieciństwa... Przyjadą - zabiorą...
Bała sie babcia, bal sie dziadek. Bali się rodzice. Dopiero w 89r. chyba jak chyba Kohl (czy jak on tam) i Mazowiecki podpisali ten traktat i granicach to wszyscy puścili wielkie uff - zaczęły się REMONTY - Mój ocjciec i cala wiocha zaczęli remontowac i w końcu robić coś z PONIEMIECKIMI domami...


Nie zaatakowałem ich dlatego że są Ślązakami, tylko dlatego, że robią bardzo głupią rzecz. Głupota nie zna granic narodowych. oczko

Też mógłbym opowiedzieć co najmniej jedną wzruszającą historię z udziałem swoim i Schlesierów. Też mam słabość do ich kultury, języka, nazw które nadawali miejscom, drzew które sadzili, wierszy które pisali. Czuję się jakoś ich spadkobiercą. Ale żyjemy tu i teraz. Nie wysnuwaj proszę z sentymentalizmu recept na przyszłość regionu.


  PRZEJDŹ NA FORUM