Sabaton 40:1
Historia nigdy nie wystepuje pod postacia "czystej" wiedzy. Każda narracja historyczna jest autorską wizją przeszłości uwarunkowaną światpoglądem autora. W każdym z podanych przez Ciebie przypadków w grę wchodzą emocje:
- definiując "swoich" i "obcych" odwołujemy się do uczucia swojskości i obcości
- legitymizując działania polityczne przy pomocy historii odwołujemy się również do emocji: głównie do poczucia sprawiedliwości; rozum podpowiada np., że bitwa na Kosowym Polu nie ma najmniejszego znaczenia w kwestii obecnej przynależności Kosowa - ale jakie owo odwołanie do przeszłości wywołuje emocje wśród Serbów (jak sam zauważyłeś emocje biorą się z kodu kulturowego, którego istotnym elementem jest w tym przypadku pamięć o rzeczonej bitwie; można przyjąć, że od tych emocji nie są wolni ani narratorzy, ani odbiorcy)
- pozbawione emocji wyciąganie wniosków z historii wydaje mi się iluzją; zresztą proces ten jest uwarunkowany obrazem przeszłości, który odbieramy, a którego twóca zapewne też nasycił go własnymi emocjami.

W kwestii wykazywania wyższości moralnej - co do Żydów zgoda, co do Amerykanów mam wątpliwości. USA nie mają spójnej polityki historycznej i prowadzą ją ze zdecydowanie mniejszą intensywnością niż Polska - nie ma ośrodka, który byłby w stanie spreparować jedną wizję historii i wpoić go społeczeństwu. Zgodzę się natomiast z rolą mesjanizmu w amerykańskiej polityce, ale to nie całkiem to samo.
Sakralizacja państwa nie jest oczywiście polskim wynalazkiem, ale obecnie daje się w Polsce odczuć zdecydowanie silniej niż np. w Niemczech, gdzie kiedyś była bardzo silna i przyczyniła się bez wątpienia do sukcesu narodowego socjalizmu.


  PRZEJDŹ NA FORUM